Guadalupe

KRÓTKA HISTORIA

Guadalupe

Historia objawień w Meksyku związana jest z odkryciem Nowego Lądu przez Krzysztofa Kolumba, który wobec skomplikowanej sytuacji geopolitycznej, poszukiwał nowej drogi morskiej do Indii. Natomiast jako człowiek religijny – należący do świeckiego zakonu św. Franciszka, pragnął, aby światło wiary rozbłysło wśród nieznanych ludów. Swoimi planami podzielił się z królową Izabelą Kastylijską. Ta przedstawiła to przedsięwzięcie swojemu małżonkowi, prosząc o finansowe poparcie. Król Ferdynand ze względów politycznych i możliwych korzyści dla Hiszpanii, po odbyciu pielgrzymki do narodowego sanktuarium, zdecydował o sfinansowaniu pierwszej wyprawy w 1492 roku, która zakończyła się odkryciem wysp San Salvador, Bahama, Kuby i Haiti. Następne trzy przyniosły kolejne odkrycia. W 1510 roku królowa Izabela zmarła. Kolumb stracił tym samym swoją protektorkę, co zakończyło czas jego wypraw.

W ślad z Kolumbem, drogę morską przemierzali konkwistadorzy. Zaczęli oni budować miasta, sprowadzano zakonników, tworzono struktury Nowej Hiszpanii.  Kiedy jednak kierując się chęcią zysku, zaczęli nieludzko traktować miejscową ludność, kapłani katoliccy stanęli w jej obronie. Doszło wtedy do poważnego konfliktu pomiędzy władzą świecką a duchowną, zwieńczoną kilkoma nieudanymi zamachami na biskupa Juana de Zummaragę (jeden z nich miał miejsce podczas procesji Bożego Ciała). Hierarcha miał problemy by o nadużyciach hiszpanów powiadomić króla – jego korespondencja była rekwirowana. Widząc, że sytuacja jest nie do rozwiązania, obłożył miasto Meksyk interdyktem, czyli zakazem sprawowania sakramentów, z wyjątkiem, gdyby ktoś umierał. Wieść o tym przedostała się do Europy, król interweniował i przywrócił Indianom podstawowe prawa. Biskup widząc, że ten fakt nie kończy konfliktów, zawierzył Matce Bożej sprawę nawrócenia konkwistadorów i Indian. W dowód wysłuchania swoich modlitw, prosił Maryję o przysłanie mu Kastylijskich Róż, kwiatów nieznanych na tym terenie.

OBJAWIENIA NA WZGÓRZU TEPEYAC

TEPEYAC

Istnieją przypuszczenia, że Juan Diego należał do grupy pierwszych ochrzczonych na tym terenie (ok. 1525 r). W czasie objawień był już wdowcem, opiekującym się wujem Bernardino. 9 grudnia 1531 roku udał się do kościoła w mieście Meksyk. Przechodząc przez Tepeyac, najwyższe wzniesienie obok miasta usłyszał niezwykły śpiew ptaków. Gdy za nim podążył, ujrzał na szczycie góry piękną kobietę, która przemówiła do niego słowami:
– Juanito, mój synu, gdzie idziesz?
– Moja święta Pani, idę na Mszę i na lekcję katechizmu u ojców, którzy nas uczą.
– Mój drogi Synu, musisz wiedzieć, że Jestem Maryją Dziewicą, Matką Boga prawdziwego, który jest Dawcą życia. Stwórcy wszystkich rzeczy, Pana nieba i ziemi, który jest wszechobecny. Pragnę aby został tu wybudowany kościół, w którym jako wasza najbardziej miłosierna matka okażę swoją miłość i współczucie które odczuwam dla miejscowych, oraz dla tych, którzy mnie kochają i poszukują. Dla wszystkich, którzy błagają o moją ochronę i wzywają mnie w swoich trudach i cierpieniach. Wysłucham ich płaczu i błagań, bym mogła dać im pocieszenie i ulgę. Dlatego żeby moja wola mogła się wypełnić musisz udać się do biskupa i powiedzieć mu, że Ja cię posłałam, że życzę sobie aby wybudowano tu kościół. Opowiedz mu o wszystkim co widziałeś i słyszałeś. Bądź pewien, że będę Ci bardzo wdzięczna i wynagrodzę Cię za zrobienie wszystkiego, o co cię proszę”. 

Juan Diego ochoczo spełnił życzenie Maryi, ale biskup po wysłuchaniu go powiedział, aby przyszedł innym razem. Zasmucony mężczyzna, wracając wieczorem do domu, ujrzał znów Maryję i prosił ją, aby posłała kogoś innego. Ona, nie zrażając się słowami Indianina powiedziała, aby następnego dnia znowu udał się do biskupa. Rankiem, 10 grudnia Diego pojawił się w siedzibie hierarchy. Ten znów cierpliwie wysłuchał jego opowieści i poprosił o znak od Naszej Pani. Juan zapewnił, że Pani da mu znak i zaraz opuścił pałac aby udać się na wzniesienie Tepeyac. Biskup obawiając się, że ma do czynienia ze zwiedzeniem, nakazał swoim sługom aby go śledzili. Oni jednak stracili go z oczu u podstawy wzgórza. Tymczasem mężczyzna znowu miał widzenie Matki Bożej. Powiedział, że biskup ma wątpliwości i prosi o znak.

– Niech tak się stanie. Wróć tutaj jutro i będziesz miał znak dla biskupa. I  wtedy on ci uwierzy.

Kiedy Juan Diego wieczorem dotarł do domu, zastał swojego wuja ciężko chorego na tyfus, którym opiekował się przez cały następny dzień. Widząc, że choroba zmierza do śmierci, Bernardino pragnął wizyty księdza, który miałby mu udzielić ostatnich sakramentów.  12 grudnia rano, Diego znowu przemierzał wzgórze Tepeyac. Ponieważ jeszcze nie wypełnił prośby Maryi, wybrał inną drogę, lecz nagle zobaczył idącą ją z naprzeciwka, aby go przechwycić. 

– Mój drogi Juan, gdzie idziesz? Cóż to jest za droga którą wybrałeś? 

Zmieszany Indianin opowiedział więc swoją historię, a Maryja po jego słowach odparła: 

– Posłuchaj i niech to, co Ci powiem przeniknie Ci serce mój drogi synu. Nie bądź zmartwiony ani przygnieciony smutkiem. Nie obawiaj się żadnej choroby i nie niepokój się. Czyż nie ma mnie tutaj? Mnie, która jestem twoją matką? Czyż nie jesteś pod moją opieką? Czyż nie trzymam cię w połach mojego płaszcza? Czy jest coś jeszcze czego potrzebujesz? Nie martw się chorobą twego wujka, w tej chwili jest on uzdrowiony. A teraz synu idź na szczyt wzgórza. Znajdziesz tam wiele kwiatów. Zbierz je razem i przynieś je tutaj do mnie. 

Juan Diego wszedł na szczyt i zobaczył jak spod warstwy śniegu wystaje mnóstwo kwiatów, których nie było jeszcze trzy dni wcześniej. Zebrał je, a Maryja poukładała je w tilmie i odprawiła do biskupa, ostrzegając, aby nikomu nie pokazywał tego, co niesie. Słudzy biskupa nie wpuścili go do środka i zostawili oczekującego na ulicy. Kilka godzin później chcieli sprawdzić, co Diego trzyma w tilmie. On mimochodem ukazał kilka niezwykle pięknych róż, które próbowali pochwycić. Jednak za każdym razem kwiaty zmieniały się w haft na tkaninie. Będąc pod wrażeniem tego widowiska pobiegli do biskupa, który do tej pory nie wiedział, że Indianin czeka cały dzień na zewnątrz. Ten nakazał, aby natychmiast go wprowadzić. Juan Diego opowiedział mu o całym wydarzeniu i rozwinął tilmę. Wysypały się z niej kwiaty, wśród których były kastylijskie róże, znak, o który modlił się biskup. A na płaszczu, nagle, w cudowny sposób ukazał się wizerunek Naszej Pani. Wszyscy padli na kolana. Biskup, wzruszony tym, co zobaczył przeprosił Juana Diego za swoje niedowierzanie. Mężczyzna został jego gościem, a rano zaprowadził hierarchę na miejsce objawienia. 

MATKA BOŻA W DOMU JUANA DIEGO

JUAN DIEGO

Indianin w towarzystwie sług biskupa wrócił do domu, gdzie zastał wuja zupełnie zdrowego i opowiedział mu swoją opowieść. Okazało się, że o tej same godzinie, gdy Nasza Pani wypowiedziała słowa odnoszące się do krewnego, światłość wypełniła ich dom i ukazała się postać Maryi. Powiedziała do Bernardina że jest uzdrowiony i zażyczyła sobie, aby być znana jako Santa Maria de Guadalupe, co w języku Azteków oznacza: ,,Ta, która zmiażdży węża”. 

W świecie Hiszpanów opowieść wywołała oburzenie, gdyż nazwa Guadalupe przynależy ich narodowemu sanktuarium, w którym czci się figurkę Maryi, wyrzeźbioną – według legendy – przez świętego Łukasza Ewangelistę. Tam właśnie para królewska: Ferdynand i Izabela podjęli decyzję o sfinansowaniu wyprawy Krzysztofa Kolumba i modlili się o powodzenie misji. 

Powstanie wizerunku na tilmie wywołało ogromne wrażenie na Indianach, dla których symbolika była jasna do odczytania w ich kluczu kulturowym. Doprowadziło to do fali nawróceń i w ciągu dekady ochrzciło się 10 milionów Indian, którzy z dnia na dzień porzucili życie w poligamii i idolatrii. Misjonarze codziennie, przez 10 lat udzielali kilka tysięcy chrztów – jeszcze nigdy w dziejach kościoła takie wydarzenie nie miało miejsca. 

Dzisiaj, w pobliżu miejsca objawienia stoi sanktuarium, które jest najczęściej odwiedzanym miejscem pątniczym na świecie – przybywa tu ok 12 mln pielgrzymów rocznie, a Matka Boża z Guadalupe jest czczona jako patronka życia poczętego.