III ROK. Zaniedbywanie dzieci w rodzinie

Jedną ze słabości sporej części chrześcijan jest to, że nie dostrzegają swoich grzechów zaniedbania, albo te grzechy lekceważą. W odniesieniu do małżonków i rodziców chodzi zwłaszcza o lekceważenie grzechu zaniedbania miłości do swoich najbliższych, czyli do współmałżonka i do dzieci. Nie dla wszystkich małżonków jest oczywiste to, że mąż czy żona zaczyna łamać przysięgę małżeńską nie dopiero wtedy, gdy dręczy małżonka, lecz już wtedy, gdy przestaje okazywać miłość. Podobnie nie dla wszystkich rodziców jest oczywiste to, że troska o dziecko nie może ograniczać się do tego, że kładziemy je spać, karmimy, kąpiemy i ubieramy, że kupujemy dziecku zabawki i przybory szkolne, że zawozimy je do przedszkola, szkoły czy na zajęcie pozalekcyjne. Dziecko jest zaniedbywane przez swoich rodziców nie tylko wtedy, gdy jest głodne czy gdy nie ma się w co ubrać. Dziecko jest zaniedbywane już wtedy, gdy rodzice nie mają dla niego czasu. A najbardziej boleśnie zaniedbywane jest wtedy, gdy rodzice nie okazują dziecku miłości, gdy nie wspierają je w rozwoju swoją troską, czułością, serdecznością i ofiarnością. Dziecko jest zaniedbywane wtedy, gdy nie widzi, że jest kochane i gdy nie czuje się skarbem, którym rodzice ogromnie się cieszą i który z miłością chronią.

Obecnie wiele rodziców jest skupionych bardziej na sobie, na własnych potrzebach i przeżyciach, niż na dziecku. Tacy rodzice potrafią być bezkrytyczni wobec samych siebie. Nie widzą, że zaniedbują swoje dzieci poprzez to, że skupiają się na tak zwanej „samorealizacji”, że żyją jak hedoniści, dla których chwila przyjemności cielesnej czy emocjonalnej ważniejsza jest niż dobro, rozwój i radość ich dzieci. Tacy rodzice nie dostrzegają potrzeb dziecka. Nieraz przez całe lata nie zauważają, że dziecko woła o ich uwagę i pomoc poprzez smutek, nadaktywność czy wpadanie w uzależnienia. W sytuacji, gdy współmałżonek wchodzi w kryzys i wręcz dręczy dzieci, małżonek skupiony na sobie nie podejmuje trudu stanowczej obrony dziecka przed krzywdzicielem. Zdarza się, że rodzic samotnie wychowujący dziecko zaczyna szukać partnera kosztem troski o własne dziecko, albo wiąże się z kimś, kto nie potrafi być odpowiedzialnym rodzicem i kto będzie zadawał dziecku cierpienie, zamiast je wspierać.

Rodzic, który nie zaniedbuje swoich dzieci, to ktoś, kto naśladuje postawę Jezusa. Zauważmy, że wcielony Syn Boży nikomu ze spotykanych przez siebie ludzi nie mówił, że ich kocha. Zbawiciel w tak oczywisty sposób okazywał miłość, że ludzie dosłownie widzieli, że są przez Niego kochani. Czyny miłości przekonują przecież o wiele bardziej niż słowne deklaracje. Rodzic, który nie zaniedbuje swoich powinności wobec dzieci, okazuje im miłość na wzór Jezusa, czyli w taki sposób, że dzieci dosłownie widzą miłość ze strony mamy czy taty. Widzialne komunikowanie miłości dziecku dokonuje się poprzez obecność, ofiarność i czułość ze strony rodzica. Pierwszą potrzebą dziecka jest to, by rodzice mieli dla niego dużo czasu, by skupiali się na swoim dziecku, by wpatrywali się w jego oczy i wczuwali w jego serce, by byli dla niego, a nie obok niego. Drugą potrzebą dziecka jest widzenie tego, że rodzice troszczą się o nie w ofiarny sposób, czyli także za cenę snu czy dużego zmęczenia. Trzecią potrzebą dziecka jest doświadczanie czułości, serdeczności i cierpliwości ze strony rodziców. Nie zaniedbują dziecka jedynie ci rodzice, którzy są dla niego obecni, ofiarni i czuli.

Pierwszym zatem przejawem zaniedbań rodzicielskich w odniesieniu do dzieci jest zbyt małe okazywanie im miłości, czyli zbyt mało bliskości, wsparcia i serdeczności. Drugim przejawem zaniedbań rodzicielskich wobec dzieci jest zaniedbanie przez tatę czy mamę trudu chrześcijańskiego wychowania swojego potomstwa. Rodzice zaniedbują dziecko nie tylko wtedy, gdy je za mało kochają, lecz także wtedy, gdy je za mało wychowują. Dziecko potrzebuje nie tylko miłości ze strony rodziców, lecz także wymagań, mobilizacji, stawiania mu granic w obliczu naturalnych przecież słabości i niedojrzałości, typowych dla wieku rozwojowego. Rodzic zaniedbuje dziecko, gdy zaniedbuje troskę o jego rozwój. Dzieje się tak wtedy, gdy rodzic rozpieszcza swoje dziecko, gdy na wszystko mu pozwala, gdy nie chroni go przed demoralizatorami czy niedojrzałymi rówieśnikami, gdy nie chroni go przed popadaniem w uzależnienia i przed wyrządzaniem krzywdy samemu sobie.

Nie popełnia grzechu zaniedbania ten rodzic, który kocha swoje dziecko i który stawia temu dziecku stanowcze wymagania, które są konieczne, by wzrastało ono nie tylko w latach, lecz także w mądrości i łasce. Nie zaniedbuje swoich obowiązków ten rodzic, który codziennie wspiera dziecko w rozwoju po to, by stawało się ono coraz mądrzejsze, coraz bardziej pracowite i coraz dojrzalej kochające. Gdy rodzic zaniedbuje pomaganie dziecku, by było mądre, pracowite i kochające, to z powodu takiego zaniedbania dziecko będzie coraz bardziej niemądre, leniwe i egoistyczne. Takie dziecko będzie się coraz bardziej oddalało od miłości i mądrości. Gdy natomiast rodzic czuwa przy dziecku, gdy je wspiera zachętą i dobrym przykładem, gdy mobilizuje je do czynienia dobra, a gdy trzeba, to je upomina i pozwala mierzyć się ze skutkami ulegania własnym słabościom, to taki rodzic jest dla dziecka wsparciem, odpowiedzialnym przyjacielem i błogosławieństwem. Rodzic, który kocha i który z miłością stawia dziecku wymagania, pomaga synowi czy córce w osiąganiu coraz większej dojrzałości. To sprawia, że dziecko staje się coraz bardziej podobne do Jezusa, czyli dobre i mądre jednocześnie. W konsekwencji takie dziecko wybiera drogę błogosławieństwa i doświadcza coraz większej Bożej radości (por. J 15, 11).

Dzieci potrzebują nie tylko serdecznej miłości i mądrych wymagań ze strony rodziców. Potrzebują także bliskości Boga. Grzech zaniedbania zaciąga ten rodzic, który nie podejmuje starań, by jego dziecko coraz lepiej poznawało Boga, by coraz mocniej doświadczało Jego miłości i by słuchało Boga nie tylko bardziej niż ludzi, lecz także bardziej niż samego siebie. Nie zaniedbuje obowiązków rodzicielskich ten, kto przyprowadza dziecko do Boga, bo wie, że żaden rodzic nie jest w stanie chronić swojego potomstwa zawsze, w każdym miejscu i tak skutecznie, jak czyni to Bóg. Nie zaniedbuje wychowania religijnego ten rodzic, który ze wzruszeniem opowiada swemu dziecku o Bogu i o tym, że Stwórca zawsze nas rozumie, kocha nad życie i pomaga nam, byśmy uczyli się kochać tak, jak On nas pierwszy umiłował. Odpowiedzialny rodzic modli się razem z dzieckiem, dba o formowanie u dziecka prawego sumienia i wrażliwości moralnej, wyjaśnia dziecku sens Dekalogu, solidnie przygotowuje je do I Komunii i zachęca dziecko do włączenia się w katolickie grupy formacyjne.

Każdy rodzic powinien codziennie robić sobie uczciwy rachunek sumienia i stawiać sobie fundamentalne pytania: czy nie zaniedbuję obowiązku bycia ofiarnym darem dla dziecka? Na ile naśladuję Jezusa, który przyszedł po to, żeby służyć, a nie po to, żeby Jemu służono? Czy nie zaniedbuję rodzicielskiego obowiązku stawiania dziecku wymagań i egzekwowania konsekwencji popełnieniach przez dziecko błędów? Czy podejmuję wysiłek kontrolowania dziecka i stawania mu mądrych granic także wtedy, gdy w swej niedojrzałości dziecko się buntuje i próbuje emocjonalnie szantażować rodziców? Czy nie zaniedbuję trudu chronienia dziecka przed kontaktem z nieodpowiednimi rówieśnikami? Czy chronię dziecko przed demoralizatorami, niebezpiecznymi ideologiami, niemoralnymi mediami? Czy chronię dziecko przed popadaniem w uzależnienia, począwszy od uzależnienia od telefonu komórkowego, gier komputerowych, Internetu?

Módlmy się za rodziców, żeby coraz lepiej uświadamiali sobie, że zaniedbywanie miłości do dzieci i wychowawczej troski o dzieci to ogromna krzywda dla młodego pokolenia i droga do wielkiego cierpienia. Módlmy się za kapłanów, by odważnie przypominali rodzicom, że zobowiązali się przed Bogiem swoje dzieci z miłością przyjąć i po katolicku wychować. Módlmy się za katechetów i nauczycieli, żeby wspierali wychowawczo nie tylko dzieci, lecz także ich rodziców. Módlmy się za nas samych i za wszystkich ochrzczonych, byśmy codziennie rozliczali się nie tylko ze złych myśli, słów i czynów, lecz także z zaniedbania dobra, a zwłaszcza z zaniedbania miłości do dzieci i troski o dzieci. Niech każdy z nas podejmie modlitwę za rodziców i jakieś dzieło ekspiacji, bo modlitwa i dzieła umartwienia są miłe Bogu i przynoszą błogosławione owoce nawrócenia.

ks. Marek Dziewiecki