Najważniejszy czas rozwoju człowieka to okres rozwoju prenatalnego oraz lata dzieciństwa. W wieku rozwojowym dziecko nie jest jeszcze w stanie w autonomiczny sposób kierować własnym życiem. Jego sposób myślenia o świecie, a także jego sposób przeżywania siebie, ludzi i Boga zależy od postawy dorosłych, począwszy od rodziców i krewnych. Gdy dziecko idzie do przedszkola czy szkoły, gdy zaczyna budować więzi z rówieśnikami, gdy zaczyna kontaktować się z dominującymi mediami, wtedy coraz większy wpływ na jego osobowość i na jego postawę ma dominująca cywilizacja i mentalność, którą ta cywilizacja promuje. W zależności od tego, jaka jest postawa rodziców, księży, nauczycieli i innych dorosłych, dziecko albo wrasta w mądrości i łasce u Boga i ludzi, albo się degraduje, wchodząc na drogę demoralizacji, uzależnień i dotkliwego cierpienia, do rozpaczy włącznie.
Syn Boży przyszedł do nas w ludzkiej naturze po to, byśmy już tu i teraz budowali Jego Boże królestwo, czyli królestwo prawdy i miłości, sprawiedliwości i pokoju. Chrystus wszystkim czynił dobrze. Karmił, uzdrawiał, pocieszał, pomagał w nawróceniu. Kochał i uczył kochać nawet nieprzyjaciół. W sposób szczególny troszczył się Jezus o los dzieci. Brał je w ramiona i błogosławił im. Stawiał ich za wzór dla ludzi dorosłych. Utożsamiał się z dziećmi i wyjaśniał, że kto w Jego imię przyjmuje jedno z nich, Jego samego przyjmuje. W wyjątkowo twardych słowach ostrzegał Jezus przed gorszeniem dzieci: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie. Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny. I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego. Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie” (Mt 6, 10).
Żyjemy w czasach, w których powyższe słowa Jezusa okazują się szczególnie aktualne. Żyjemy w czasach, w których z winy gorszycieli dzieciom jest szczególnie trudno odróżniać dobro od zła, szczęście od nieszczęścia, drogę błogosławieństwa i życia od drogi przekleństwa i śmierci. Pierwsi chrześcijanie żyli w otoczeniu pogan. Wielu z tych pogan nie znało zasad moralnych, ani nie miało wrażliwości sumienia. Dopuszczali się oni ciężkiego zła. Byli wyuzdani i agresywni. Mordowali chrześcijan, bo uczniowie Jezusa, którzy głosili prawdziwego Boga i odnosili się z miłością nawet do swoich prześladowców, byli nieznośnym wyrzutem sumienia dla większości pogan, a zwłaszcza dla ówczesnych władców tego świata. Doświadczali tego pierwsi męczennicy, mordowani w pogańskim, zdemoralizowanym Rzymie. Doświadczył tego w Ugandzie w XIX wieku św. Karol Lwanga, brutalnie dręczony i spalony żywcem przez swoich oprawców.
W naszych czasach historia w dużym stopniu się powtarza. Nowi poganie okazują się równie barbarzyńcy, jak ich poprzednicy z przeszłości. W jaskrawy sposób widać to choćby w postawie rosyjskich żołnierzy, którzy napadli na Ukrainę i tam dopuszczają się najstraszniejszych zbrodni. Podłość i prymitywizm widać także w postawie nowego pokolenia pogan w Europie Zachodniej. Mają oni coraz więcej przedstawicieli także w naszej Ojczyźnie. To ludzie zdemoralizowani, którzy walczą z Bogiem i człowiekiem, z małżeństwem i rodziną. Wyśmiewają ludzi, którzy trwają w mądrości, odpowiedzialności, czystości, miłości i wolności dzieci Bożych. Współcześni poganie tolerują, a nawet wprost wspierają wszelkie zło, a szydzą sobie z tego, co dobre, prawe, piękne i godne człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. W szczególnie szkodliwy sposób ludzie wyuzdani i zdemoralizowani oddziałują na dzieci.
Współcześni poganie są tak przewrotni, że wprowadzają barbarzyńskie ustawodawstwo i nazywają to postępem, a nawet prawami człowieka. Tak właśnie określają aborcję, czyli zabijanie własnych dzieci w okresie rozwoju prenatalnego. Nowi poganie odbierają ojcom prawo do obrony własnych dzieci, którym ojcowie przekazali życie, mimo że przecież prawa opieki nad własnym dzieckiem nie zostali sądownie pozbawieni. Zabijanie własnych dzieci to najstraszniejsza forma przemocy w rodzinie. Ludzie podli udają, że tego nie dostrzegają. Inny przejaw antyludzkiego oblicza nowego pogaństwa to legalizacja rozwodów, czyli zgoda państwa na bezkarne łamanie zawartej na piśmie umowy między małżonkami. To jednocześnie zgoda na okrutne cierpienia niewinnych dzieci, które są pierwszymi i największymi ofiarami rozwodów.
Nowi poganie walczą z Bogiem i człowiekiem także w sferze pojęć po to, żeby pomieszać dobro ze złem, co szczególnie destrukcyjnie wpływa na dzieci. Klasycznym i skrajnie groźnym przykładem jest mylenie miłości z jej podróbkami czy imitacjami. Ludzie podli czynią wszystko, żeby nawet chrześcijanie pomylili miłość z pożądaniem, współżyciem, uczuciem, „wolnymi związkami” czy z tolerowaniem, a nawet akceptowaniem każdego zła. W konsekwencji mało kto już zdaje sobie sprawę z tego, że miłość wobec bliźnich to ofiarna służba, czy że miłość to stawianie sobie oraz innym ludziom wysokich wymagań. Kochać naprawdę to stanowczo pomagać sobie i bliźnim, żeby każdy z nas stawał się kimś coraz bardziej podobnym do Boga i coraz wierniej naśladującym Chrystusa. Ludzie zdemoralizowani próbują do tego stopnia manipulować dziećmi i młodzieżą, że wmawiają im, iż człowiek może zmienić własna płeć czy że kierowanie się orientacją seksualną to wyraz miłości. W swojej przewrotności twierdzą także, że rodzina może mieć zupełnie inne formy niż mąż, żona i dzieci.
W obliczu agresywnej ekspansji i promocji neopogaństwa następuje szybka laicyzacja tych chrześcijan, którzy nie mają serdecznej więzi z Bogiem i którzy bardziej słuchają pogan niż Chrystusa. Jednym z bolesnych przejawów kryzysu ich wiary jest naiwność i bierność wielu rodziców, którzy chodzą do kościoła, a jednocześnie pozwalają na to, żeby ludzie walczący z Bogiem mieli wpływ na kształtowanie postaw ich dzieci. Przykładem są ci rodzice, którzy pozwalają na „tęczowe” piątki w szkołach, a nawet na wpuszczanie do przedszkoli tak zwanych „edukatorów seksualnych”, którzy zgodnie ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) już dzieci w wielu 2-4 lat mają uczyć czerpania przyjemności z dotykania miejsc intymnych. To jest przecież uczenie masturbacji i czynienie z dzieci małych erotomanów. Bóg przejmuje się losem wszystkich dzieci i stwierdza, że „Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca Mojego” (Mt 18, 10). Tymczasem rodzice nie chronią własnych córek i synów nawet przed drastycznymi krzywdami, jakie dzieciom wyrządzają współcześni demoralizatorzy.
W tak trudnej sytuacji, związanej z tym, że dominujące media i wpływowe środowiska agresywnie promują neopogaństwo i cywilizację śmierci, potrzeba tym większej naszej wierności Bogu i naszego wzrastania w świętości. Potrzeba też tym większej troski o katolickie wychowanie dzieci w naszych rodzinach, parafiach i szkołach. Uczeń Jezusa to ktoś nie tylko dobry, lecz to także ktoś mądry w miłości, w tym także mądry w stanowczej obronie siebie i dzieci przed falą demoralizacji. Kto przejmuje się Bogiem i Jego miłością oraz kto przejmuje się losem ludzi, ten potrafi odważnie dawać świadectwo prawdzie i demaskować zło. W każdych czasach aktualne okazują się słowa Jezusa, który wyjaśniał swoim uczniom, że ludzie zdeprawowani będą ciągnąć ich przed sądy i przed swoich namiestników, żeby ich zastraszyć i uciszyć, a nawet żeby ich zabijać. Wierzymy bez wahania w to, że bramy piekielne nie przemogą dobra i nie zniszczą Kościoła. Również w naszych czasach możliwe jest wychowywanie dzieci w duchu Ewangelii, a także chronienie ich przed demoralizatorami i współczesnymi Herodami. Trwajmy w modlitwie i ekspiacji za grzechy krzywdzenia i deprawacji dzieci, a zło zwyciężajmy dobrem, czyli przyprowadzeniem dzieci do Jezusa – ich najlepszego obrońcy i wychowawcy.
ks. dr Marek Dziewiecki